Zainteresowanie historią mojej rodziny zaczęło się, gdy miałam jedenaście lat i tata pokazał mi grób mojego prapradziadka. Stary, zniszczony pomnik z wyrytym nazwiskiem i datą śmierci, tak zatartymi, że dało się je odczytać tylko wodząc po nich palcami. Rok 1905, właśnie mijała 98 rocznica jego śmierci. I wtedy zaczęłam zadawać pytania - o jego rodziców, żonę, dzieci. Tata i babcia odpowiedzi nie znali, więc (prawdopodobnie, żeby mieć wreszcie święty spokój) zasugerowali wizytę u mieszkającej niedaleko starzej cioci. Poszłam uzbrojona w zeszyt i długopis i wróciłam z całkiem sporym drzewem genealogicznym obejmującym wszystkie jego dzieci, ale o rodzicach ciocia nic nie wiedziała. Ale w tym momencie tatę ruszyła ambicja, a że historią interesował się od dawna, rozpoczął poszukiwania. Dwa lata później, kiedy odbyła się uroczystość z okazji setnej rocznicy śmierci, drzewo genealogiczne było już o kilka pokoleń dłuższe, a gdzieś w międzyczasie pojawiły się te zdjęcia. Dzisiaj znamy historią rodziny zarówno ze strony pradziadka, jak i prababci do początków XIX wieku. Niestety mamy tylko imiona, nazwiska i daty, nie zachowały się żadne inne pamiątki, ale to i tak coś. I dlatego zdjęcia po prostu musiały się tu znaleźć.
Chyba trochę przydługi wyszedł ten wstęp...